Gdy Cię nudzi jazgot miasta szkoła
mózg lasuje
Telewizor męczy oczy hałas
niszczy słuch
Wtedy stary bierz gitarę i w
szarym mundurze
Wraz z wesołą skautów bandą w
dziką ruszaj dal
Tam z daleka od wszelkiego brudu
i hałasu
Na natury zdrowym łonie pod
iskrami gwiazd
Poznasz wtedy co to mrówki pijawki zaskroniec
Namiot potok Ci zaleje albo
porwie wiatr
Po wędrówki dzionkach kilku
gdy pożresz zapasy
Plecak pusty Ci nie ciąży
puste brzucho też
Zastępowy Ci się widzi jak pęto
kiełbasy
Tak wyraźnie i realnie że już chcesz go zjeść
Lecz wędrówka już się kończy
czas do domu wrócić
Przemoczony wymęczony głodny
niczym wilk
Mundur w krzakach poszarpany w
jeżynach barwiony
Na twój widok każdy powie żeś
natury syn
Wreszcie domu próg przekroczysz wystraszysz familię
Połkniesz obiad wraz z zastawą
pójdziesz w bety spać
Po dniach kilku gdy się zbudzisz ku zgrozie rodzinki
Znów w mundurze i z plecakiem
wyruszysz na szlak
|